
Dawno temu, jak jeszcze mieszkałam na wsi (w zasadzie osadzie) oddalonej o 22 km od Skierniewic, pewna miła pani, prowadząca tam jedyny sklep, pani Halinka, podzieliła się ze mną przepisem na chleb w cieście naleśnikowym. Wówczas zrobiłam go zgodnie z jej przepisem i nawet smakował mojej Mamie.
W każdym razie dzisiaj zrobiłam jego trochę inną wersję. Bo wykorzystałam nie tylko dwa kawałki chleba, ale i bułkę.
A więc wpierw wzięłam ostatnie jajko, jakie mieliśmy, wbiłam je do kubeczka, dodałam tam trochę mleka, oraz mąki gryczanej, bo obecnie nie mamy pszennej. Potem zawartość kubeczka wylałam na talerz i dodałam jeszcze trochę mąki. Ciasto nie wyszło zbyt gęste i nie było go zbyt dużo.
Potem dwie połówki bułki i dwa kawałki chleba moczyłam w cieście, dość dokładnie. Następnie rozgrzałam olej na patelni i smażyłam tam bułkę i chleb, z obu stron. Z tego powodu że miałam mało ciasta, pieczywo nie było pokryte jego dużą ilością.
W ten sposób wyszło całkiem dobre danie, które sobie trochę posoliłam.
Uważam, że do tej potrawy lepiej nadaje się chleb, zwłaszcza z dodatkiem ziarna.
Jednak w ostateczności można użyć i bułki.
Danie było naprawdę sycące i je polecam.

---------------------------------------------
Za drugim razem starczyło mi na więcej ciasta i wyszło mi coś takiego:

Czyli najlepiej jest użyć co najmniej dwóch jajek, a nie tylko jednego. Tym razem starczyło mi i na parę placków.
Aha, chlebek zjadłam z pyszną pigwową marmoladą, którą moja Mama kupiła w jakimś sklepie.