
Jednym z naturalnych poprawiaczy nastroju są dla mnie moje dwa koty: Panienka i Mikuś. Jak widać na załączonym zdjęciu one są wychowywane bezstresowo, często lubią sobie poleżeć obok siebie i zdecydowanie się lubią, choć czasem tak się tłuką, że aż ,,pierze" leci.

Poprawiam sobie nastrój też słuchając muzyki, zwłaszcza radia internetowego online, z rzadka słucham muzy z kasety magnetofonowej, a rzadziej tej na tamtych starych płytach.
W wyjściu z małego doła, którego czasem miewam pomaga mi również czytanie książek, zwłaszcza tych skierowanych dla dzieci od sześciu lat wzwyż, bo już powyżej uszu mam dość literatury dla dorosłych, z wielością wątków i masą przemocy. Po prostu odtruwam się po takiej lekturze.
No i niestety nastrój poprawia mi też czekolada... Czasem wręcz jestem zdołowana, jak w moim domu nie ma nic słodkiego... Jednak, pomimo mojego wyglądu, nie obżeram się w nadmiarze słodkościami, chociaż lubię dobrze zjeść, co zresztą widać...

Jakie macie sposoby na poprawę nastroju?
Aha załączam kilka zdjęć z moimi wyluzowanymi kotami... Życzę Wam, abyście też czasem zaznali trochę spokoju i po prostu trochę się pobyczyli.


Kotki wygrzewają się na słońcu.

Co za zgoda: Mikuś je chrupki, a Panienka konserwę.

Moje dwa leniuszki.

Fajnie wyszły.


Dwa kotki na parapecie.

Czuję się też lepiej po wypiciu smacznej herbaty, oraz kawy z mlekiem, zwłaszcza po wypiciu Cappuccino, które rzadko kupuję.
Nastrój poprawia mi też towarzystwo wartościowych osób, np. mojej Mamy i jej znajomych, oraz rozmowa z nimi... Po prostu nie należy ciągle trwać w samotności bo inni ludzie też są potrzebni.