Parę zdjęć:



------Połączono posty------
Na drugim parapecie miałam dużo niezbyt dobrze rosnących kwiatów, których się pozbyłam... Wyrzuciłam bardzo stary aloes, mimo że mogłam go przerobić na odnóżki, ale straciłam do niego cierpliwość... Usunęłam zwiędniętą haworsję i sansewierę, które rosły kiedyś w jednej doniczce z drzewkiem szczęścia, którego też się pozbyłam, bo nie rosło prosto... Pożegnałam się też z kliwią, którą ktoś kiedyś wyrzucił, jak zakwitła. Wówczas nie miała korzeni i dlatego usunęłam ów pąk kwiatowy. Marnie rosła i Mikuś zaczął ją gryźć, a ona jest toksyczna dla kotów, więc się ją wyrzuciłam. Na parapecie znalazło się miejsce dla Zamioculcassa Zamiolistnego i nie wiem czy z powodu tej zmiany nie przestanie kwitnąć, co najmniej dwa razy w roku.

Mikuś polubił swoją nową miejscówkę:

------Połączono posty------
Zamiokulkas zamiolistny rośnie mi o wiele gorzej od momentu kiedy stoi na parapecie. Raczej nie zakwitnie w tym roku, albo wcale.
