Podzielę się z Wami przepisem na dość czasochłonne, ale smaczne placki ziemniaczane.
A więc bierze się kilka ziemniaków, obiera się je i w razie potrzeby można je przedtem umyć. Trze się je na grubej tarce, do tego dodaje się małą cebulę lub pół dużej, ja tym razem dodałam dwie małe, które również trzeba utrzeć. Wówczas powstaje dużo soku (wody), niektórzy ją odlewają. Potem wrzuca się dwa jajka, oraz dodaje trochę mąki. Dzisiaj było tak dużo wody, że dodałam sześć czubatych łyżek mąki pszennej, może o jedną było za dużo.
Powstałą w ten sposób masę trzeba porządnie wymieszać. Następnie należy rozgrzać patelnię i wlać na nią olej, potem łyżką trzeba na nią nakładać małe placki. W razie potrzeby możecie je z lekka rozdrobnić, by były regularne. Należy je smażyć z obu stron na złoty kolor. Muszę zauważyć, że pierwsze placki zawsze wychodzą gorzej, może dlatego że olej się musiał rozgrzać.
Placki ziemniaczane możecie spożywać w dwójnasób, w każdym razie tak jest w moim domu: albo słodzone (jak moja Mama), albo solone (jak ja).
Swoją drogą nieopatrznie robiąc zdjęcie nie wyłączyłam lampy błyskowej, ale tamto drugie, bez niej, nie wyszło zbyt dobrze, a już jest przecież ciemno.
W każdym razie smażąc placki ziemniaczane użyjecie sporo oleju, ja je lekko otrząsałam nim je położyłam na talerz i są bardzo sycące. Polecam.
Aha, mała ilość dodanej cebuli nie psuje ich smaku, dzięki czemu można je jeść na słodko, jak moja Mama.
I jeszcze jedno: jak macie wyczucie, to możecie dodać trochę mąki ziemniaczanej, ale naprawdę w bardzo małej ilości, bo jak z nią przesadzicie, to placki będą mieć kisielowaty smak, więc zdecydowanie polecam Wam mąkę pszenną.
