Rzecz o wegetarianizmie

Blogi użytkowników forum Hotfix
Awatar użytkownika
stukot

VIP+
Posty: 22679
Rejestracja: 15 lut 2009, 21:01
Lokalizacja: Szczecin

Rzecz o wegetarianizmie

Post13 gru 2016, 19:12

Jak już wcześniej wspomniałam, jestem wegetarianką, ściślej mówiąc: laktoowowegetarianką, czyli piję mleko, zwłaszcza krowie, bo kozie jest dla mnie rarytasem i jem jaja, przeważnie kurze, chociaż z trzy razy w życiu jadłam te przepiórcze i były całkiem smaczne.

Jednak nie spożywam żadnych produktów mięsnych, łącznie z rybami i owocami morza, które też są mięsem, bo wcześniej były żywymi stworzeniami i zostały zabite. Wbrew opinii co poniektórych osoby jedzące ryby i owoce morza nie są wegetarianami. Nie jem też słodyczy z żelatyną, ani z dodatkiem koszenili, czyli barwnika uzyskiwanego po termicznej obróbce kaktusowej mszycy, ani niczego z szelakiem*, czyli z tzw. żywicą naturalną otrzymywaną z owadów. W miarę możliwości nie jem też serów z naturalną podpuszczką otrzymywaną z enzymów trawiennych cieląt, powstałych w ich żołądkach. Z tym ostatnim to jest czasem ciężko, ale przeważnie w tańszych serach jest podpuszczka mikrobiologiczna, czyli dopuszczalna dla wegetarian.

Nie jem mięsa z powodów ideologicznych, po prostu żal mi zwierząt, które na ogół są przetrzymywane w nieludzkich warunkach, przeważnie na małej przestrzeni i w dużym zagęszczeniu, czasem nawet nie jest im dane zaznać świeżego powietrza, oraz poczuć ciepła promieni słonecznych. Poza tym trzymanie ich na zbyt małej powierzchni sprzyja wszelkiej maści chorobom zakaźnym, w efekcie których pozbawiane życia są całe stada. Szerzą się pandemie świńskiej lub ptasiej grypy, albo inne choroby. Zwierzęta rzeźne pozbawiane są życia nierzadko w okrutny sposób. Ponadto nie widzę sensu w polowaniu na dzikie zwierzęta, zabijaniu ich i przyrządzania z nich różnych mięsnych potraw- niech już ludzie ograniczą się do mordowania tego, co sami wyhodowali, zwłaszcza że zwierzęta żyjące na wolności mogą być nosicielami różnych chorób oraz pasożytów.

Krowy mleczne oraz kury nioski też nie są dobrze traktowane. Aby krowa dawała mleko wpierw zostaje sztucznie zapłodniona i w efekcie tego zachodzi w ciążę i rodzi cielę, które bardzo szybko jest jej odbierane, ponoć aby się do niego nie przyzwyczaiła, ale na pewno od razu nawiązuje z nim więź i może potem tęsknić za swym potomkiem. Taka krowa żyje do czasu póki może wydawać na świat kolejne młode, a potem prawdopodobnie zostaje zabita w rzeźni. Jeśli chodzi o kury nioski, to przeważnie ludzie kupują tańsze jaja, z chowu klatkowego, ja też tak robię. Wiem, że są przetrzymywane w skandalicznych warunkach, w ciasnocie, często stojąc we własnych odchodach. Ponoć od niedawna mają większe klatki, jednak niektóre z nich nie mogą nawet chodzić. Jednak nie jestem w stanie przejść na całkowity weganizm i zrezygnować ze spożywania mleka i jaj. Bo wiem, że mleko chroni przed osteoporozą, a jaja zawierają różne ważne składniki, np. aminokwasy, prawie wszystkie witaminy, oprócz C, kwas foliowy, itp.** A ja nie chcę mieć jakichś niedoborów. Po prostu pewnych składników nie można zastąpić żadną suplementacją.

Na szczęście też nie cierpię na nietolerancję laktozy, typową dla wielu dorosłych osób i z chęcią piję mleko, zwłaszcza jako dodatek do kawy.

Rozumiem pobudki wegan, ale naprawdę nie jestem zdolna do przejścia na całkowity weganizm. Poza tym nie jestem bogata i nie stać mnie na kupowanie wymyślnych zastępników, zwłaszcza dla mleka, w postaci napoju sojowego, kokosowego, ryżowego. Zresztą nawet gdybym zarabiała kokosy lub wygrała w totka, to nie chcę zmieniać moich przyzwyczajeń. Natomiast zupełnie nie rozumiem radykalnych fruktorian, którzy żywią się tylko owocami, które spadły z drzewa.

Poza tym uważam że jak wszyscy przestaną pić mleko, oraz jeść jaja, to hodowca nie będzie widział sensu w utrzymaniu krów i kur przy życiu i po prostu je zamorduje.

Nie potępiam osób jedzących mięso, chociaż zjadają je bezrefleksyjnie, nie zastanawiając się nad tym, że to co spożywają wiele wycierpiało przed śmiercią. Gdyby sami musieli zabić to, co trafiło na ich talerz, to przeważnie zrezygnowaliby z mięsnej diety.

Zresztą sama też dawno temu ze smakiem jadłam mięso. Przestałam je jeść dopiero jak poszłam do liceum, wcześniej podjęłam nieudaną próbę zmiany mojej diety. Poza tym stwierdziłam, że już nie rosnę, więc nie muszę dostarczać sobie białka pochodzenia zwierzęcego. Kiedyś ciężko było je zastąpić, obecnie może być lepiej. Wprawdzie przez mój wegetarianizm bywam kłopotliwym gościem, to nie żałuję że już nie spożywam wszelkiej maści mięsiwa, ani innych produktów pochodzenia zwierzęcego.

Jednak nie chcę zostawać radykalną weganką.

* Pisząc o szelaku wzorowałam się na tym:

Kod: Zaznacz cały

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szelak


** A o pisząc o dietetycznych walorach jaj wzięłam za wzór to:

Kod: Zaznacz cały

http://www.farmio.com/skladniki-jajka-i-ich-wplyw-na-zdrowie-czlowieka


-------------

Nie jem mięsa z powodów ideologicznych. Jednak w mojej rodzinie jestem jedyną wegetarianką.

Z tego powodu musiałam nauczyć się przyrządzać sobie różne bezmięsne potrawy, oraz często jadam różne makarony, ryż, kasze, oraz sporo mieszanek warzywnych, zwłaszcza tych na patelnię.

Moja Mama jada to co przyrządziłam, ale czasami ma ochotę na mięso, więc je sobie kupuje. Nie potępiam tego, mimo że nie chcę zmieniać mojej diety.
Pozdrawiam, Joanna

Format to nie rozwiązanie, tylko kapitulacja.


  • Reklama

Wróć do „Blog”



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości