1. Po pierwsze link do
YouTube, który podałeś widziałem już kiedyś wcześniej. Ale szczerze mówiąc nawet zakładając, że wszystko co tam jest napisane zostałoby spełnione to praktycznie nie dałoby się wyedytować i wrzucić nawet jednego filmu lub byłoby to na tyle utrudnione, że aż zniechęcające. Jest tam np. mowa o nieistniejącym rejestrze właścicieli praw autorskich - co tylko ten fakt potwierdza.
Nie znam zbyt dobrze angielskiego, więc i tak odtwarzanie treści w tym języku nastręcza mi spore trudności.
Z pisaniem maili to pewnie nie problem - zawsze można przetłumaczyć. Ale i tak tego raczej nie zrobię, gdyż sprawa ta jest wyjątkowo złożona i skomplikowana. Gdyż zapewne oznacza kontakt z właścicielami praw autorskich, których jest wielu, a nie zawsze w ogóle wiadomo kto nim jest itd.
2. Mnie chodziło raczej o to jak to wygląda z punktu widzenia zwykłego, przeciętnego użytkownika dodającego edytowane filmy, bez zagłębiania się już w szczegóły i meandry rozmaitych kruczków prawnych. To oczywiście jest ważne, ale mnie chodzi raczej o to jak to wygląda, a co jest tu chyba ważne z naszej, polskiej perspektywy ?
3. Z innej strony np. nie bardzo rozumiem, czy jeśli chcieć stosować się do tych wszystkich procedur (co w większym wymiarze wydaje się wręcz fizycznie niemożliwe), to skąd taka łatwość w powszechnym dodawaniu tych filmów na
YouTube ? Czy mi się zdaje, czy ludzie "olewają" te prawa autorskie, czy mają na nie zgodę, czy jeszcze może coś innego ? Bo również np. ewentualne komunikaty czu ostrzeżenia jak obserwuję na samym
YouTube zdarzają się raczej rzadko, ale się zdarzają. I to też pewnie wtedy dopiero, gdy łączna ich liczba przekroczy pewną, większą granicę.
4. A czy np. czy jeśli ktoś inny wykorzystał w swym filmie składającym się z innych fragmentów lub całych filmów (obrazów i dźwięków) jakieś materiały, to powiedzmy np. ja chcący użyć tych samych materiałów video czy audio teraz już nie muszę uzyskiwać tej zgody ?
Czy każdy przypadek jest indywidualny ? Jak to z tym jest ?
