Piszę, jak w temacie, z problemem dotyczącym laptopa. Więc opisze pokrótce na czym on polega:
Wczoraj po normalnym skorzystaniu z komputera, opuściłem górną klapę w celu hibernacji - musiałem wyjść z domu na 3h. Po powrocie i chęci skorzystania z laptopa, podniosłem klapę i zauważyłem, że jest wyłączony (a powinien być uśpiony). Długo się nad tym nie zastanawiałem, może są jakieś przyczyny tego - ja się na tym kompletnie nie znam, a więc postanowiłem go odpalić naciskając POWER. I owszem, odpalił się normalnie wszystko lux... ale jedynie przez 3 pierwsze sekundy (przez ten czas nic nie wyświetlił - jedynie słychać było że uruchamia się), w kolejnej, 4 sekundzie (nadal nic nie wyświetlił) wydawało się że słychać jakby "zwolniły obroty" i finito - wyłączył się. Kolejna próba dała taki sam rezultat. Ciekawe jest także to, że normalnie przy podłączeniu laptopa przez zasilacz do gniazda świeci się dioda obrazująca dostęp do prądu/lądowanie, natomiast po probie rozruchu ów dioda gaśnie mimo ciągłego dostępu poprzez zasilacz do sieci. Ponowie odłączenie i podłączenie zasilacza pozwala na "odpalenie" diody. Natomiast w trakcie rozruchu obok wspomnianej już diody, jest druga obrazująca pracę komputera (pali się gdy komputer działa) i w normalnym trybie, obie winny się palić jednakże teraz, podczas tej awarii, po wciśnięciu POWER - gasną (na te 4 sekundy działania i ani mrugnął). Chciałem zapytać czy może ktoś już się spotkał z czymś takim? Co to może być?
Cała sytuacja mnie trochę przeraża, bo do 10 stycznia mam złożyć pracę inżynierską, która to jest na dysku tego komputera... I tylko tam


Aha mój laptop to lenovo G500s; i3-3120M; 8GB RAM; k. graf. Intel 4000 + GT720M
Laptop ma 15 miesięcy -> jest jeszcze na gwarancji